Casino Na Prawdziwe Pieniądze
Ludzie często nie wiedzą jak wielki mają potencjał, głównie dlatego że nie wierzą w swoje własne siły, tak samo jak ja nie wierzyłam w przypadku mojej gry w casino na prawdziwe pieniądze.
Moja krótka historia
Nie jestem kobietą światową. Ba pochodzę z małej wioski w której nikt tak naprawdę od nikogo nie oczekuje wielkich osiągnięć. Ludzie zajmują się swoimi polami, krowami, świniami, ogólnie trzodą chlewną i bydłem. Główną rozrywką są spotkania koła gospodyń wiejskich na których wioskowe białogłowy zajmują się haftowaniem, szyciem, szydełkowaniem, wymienianiem się przepisami kulinarnymi oraz innymi zajęciami przeznaczonymi, według tamtejszych mężczyzn, tylko dla kobiet. Mężczyźni ci poza uprawą roli i opieką nad zwierzętami, z drugiej strony, zajmują się „bardzo męskimi” zajęciami, jakimi jest oglądanie meczów w telewizji, oraz spotykaniem się w miejscowym barze, na partyjki warcabów lub pokera (jedank z casino na prawdziwe pieniądze nie ma to za wiele wspólnego) i „szklaneczkę” wina, a raczej samogona pędzonego przez niejakiego Wiśniewskiego. Nazwisko jak wszystkim wiadomo zobowiązuje. Poza tymi codziennymi sprawunkami istnieją również rozrywki dla obu płci, kiedyś nazywało się to „kotylionami”, teraz bardziej rozpowszechnioną i rozpoznawalną dla wszystkich nazwą jest „wiejska potupaja”. Cała wieś zbiera się w jednym, przeznaczonym do tego miejscu, czyli na zbudowanej przez naszych cudownych mężczyzn drewnianej scenie, z której rozpościera się cudowny widok na pobliskie pola oraz rzękę (w której jeszcze kilka lat temu, przed wyciekiem z pobliskiej fabryki można było się taplać bez późniejszej konieczności mycia się w preparatach typu domestos, w celu zmycia z siebie tego całego „syfu” i pozbycia się wszystkich niedoszłych krost i wyprysków, które bez takiej toalety na pewno pojawiłyby się na skórze i skutkowały na przykład odpadaniem części ciała). Wieczorny chłodny zefirek roznosi bardzo, że się tak wyrażę, naturalny zapach wsi, a ludzie całym stadem udają się na tańce. Wszyscy odstawieni jak „stróż w Boże ciało”. Kobiety wypachnione jedynymi znanymi im perfumami marki „Być Może”, mężczyźni skropieni leciutko zapachami takimi jak „Brutal”, czy też „Bond”, bo Pani w sklepie mówiła, że najmodniejsze. Ubrani w najlepsze ciuchy i „kościółkowe” obuwie, czekają na to aż wioskowa „orkiestra” ( w składzie bimbrownik Wiśniewski, Kostrzycki i Buca) rozstawi swój sprzęt i zacznie grać. Nad całą imprez ą pieczę trzyma ksiądz z tutejszej parafii. Ogólnie mówiąc, jeśliby zabrać stamtąd traktory i inny sprzęt mechaniczny to mamy scenerię jak z serialu „Doctor Quinn”.
Wsi spokojna wsi wesoła. Tak więc, rozumiecie dlaczego musiałam z mojej ukochanej wioski się wyrwać. Nie było tam rzadnych perspektyw na przyszłość. Jedyne co tak naprawdę mogłam robić i czego oczekiwała ode mnie moja cała rodzina to szybki ożenek, gromadka rozszalałych, taplających się w oborce dzieci i mąż, któremu trzeba sprzątać, gotować, cerować brudne skarpetki i czekać aż wróci z tego pseudo casino na prawdziwe pieniądze z partyjki pokera czy black jacka. Tak głównym zadaniem kobiety było to aby urodzić jak najwięcej dzieci i zajmować się mężem. Swego rodzaju maszyna rozpłodowa z dodatkowymi opcjami. Nie mogłam sobie na to pozwolić, także już od najmłodszych lat ciężko harowałam na to aby się stamtąd jak najszybciej wyrwać. Jak harowałam? Po prostu się uczyłam, dużo, bezustannie. Fakt, że kolegom i koleżankom nie za bardzo to pasowało, (o czym zorientowałam się w momencie kiedy pewnego dnia nie mogłam odkleić plecaka od podłogi, a później siebie od krzesła) wcale nie zmniejszył mojej motywacji, a wręcz przeciwnie zwiększył o sto procent. Działo się tak też pewnie dlatego, że za każdym razem kiedy na nich patrzyłam budził się we mnie mały psychopata, a wszechogarniająca chęć zemsty była tak silna, że postanowiłam przenieść ją na jeszcze więcej nauki. Wiedziałam, że ślęczenie nad książkami wyjdzie mi na dobre w przeciwieństwie do na przykład wrzucenia któregoś z moich rówieśników do głębokiej studni bez zda i zamknięcia wlotu, co w moim wieku jak i w kartotece nie wyglądałoby najlepiej. Wiedziałam, że wyjdę na ludzi. I tak też się stało. Zdałam maturę (czego nie można powiedzieć o gromadce którą chciałam wrzucić do studni), złożyłam papiery na studia. Farmaceutyka. Tak byłam ambitna. Dostałam się. W końcu moje marzenie się spełniło! Wyjeżdzam. Przed moim wyjazdem, cała wieś zebrała się aby, aby mnie porzegnać. Jedni z zawiścią, drudzy z łzami w oczach. Ogólnie miło było zobaczyć ich, przepraszam tu za wyrażenie, gęby ostatni raz, na długi długi czas.Miejska przygoda
Wielkie miasta naprawdę są wielkie. Samochody, ludzie. Gdzie nie spojrzysz tam ludzie. W życiu nie widziałam tylu ludzi naraz, do tego tylu ciągle gdzieś pędzących ludzi naraz. Z czasem pędzenie to wchodzi w krew, ale na początku można się przerazić. Akademik jak akademik. W sumie prawie jak w domu. Krzyki wszędzie. Muzyka wszędzie. Alkohol wszędzie. Tutaj mało mnie zaskoczyło. No może oprócz faktu, że nikt Cię do niczego nie przykleja za to że się uczysz, a wręcz przeciwnie, jeżeli wiesz więcej przychodzą do Ciebie z prośbą o pomoc w zamian za piwo albo kanapkę. Kanapki zjadam, piwo chowam do łóżka na czarną godzinę, czyli w tym wypadku na weekendy. A weekendy są na prawdę emocjonujące. Oprócz tych wszsytkich nowych rzeczy, znalazłam jeszcze coś czego nigdy wcześniej na oczy nie widziałam. Chodząc po korytarzach naszego akademika natknęłam się na pewien pokój. Niestety był zamknięty, a że ciekawska ze mnie osoba musiałam wypytać się ludzi o co z tajemniczym pokojem chodzi. Dowiedziałam się, że jest to pokój gier i zabaw. No ok, ale czemu jest on zamknięty i co w nim jest. Jak się później okazała, pokoju tego nigdy nie powinnam otwierać, bo zaważyło to lekko na mojej późniejszej nauce.
Kasyno i ja
Dostałam klucz od kolegi. Wchodzę a tam to co zazwyczaj znajduje się w takich pokojach. Książki, stół do ping ponga, wygodne pufy i coś czego nigdy wcześniej nie widziałam. Słyszałam o czymś takim jeszcze u mnie na wsi. Kiedyś mieli takie koromysło wstawić do naszego baru, ale rada wiejska nie zgodziła się na tą „diabelną maszynę rozpusty”. Później dowiedziałam się, że automat ten nazywa się sizzling hot. Wrzucasz monetę i czujesz się jak w casino na prawdziwe pieniądze. Bębny się kręcą, muzyka gra, światełka się święcą, a ty gapisz się jak szpak w pięć złotych i czekasz na to co wypadnie. A wypaść może całkiem sporo. W momencie kiedy zaczęłam na maszynie tej siedzieć nałogowo, zostałam zauważona przez grupkę moich nowych kolegów. Zauważyli, że wygrywam całkiem sporo i chcieli zapytać czy grałam w coś innego niż jednoręki bandyta. Oczywiście odpowiedziałam że nie. Jakby nie patrzeć gra w warcaby nie jest czymś czym można się chwalić przed grupą nawet przystojnych młodych farmaceutów. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że chcieli mnie sprawdzić.
Koledzy rzucili mi wyzwanie – jako, że są znawcami pokera i innych gier karcianych, zaproponowali mi, żebym założyła się z nimi o to, czy dam sobie radę w casino na prawdziwe pieniądze. Nigdy nie lubiłam hazardu, (głównie dlatego, że pamiętałam sceny z mojej wsi, gdzie w naszym „pięknym” barze stado napitych rolników bardzo nieumiejętnie i wręcz śmiem twierdzić lekko żałośnie grali w pokera), zdecydowanie bardziej wolę sport i książki, swój wolny czas właśnie temu poświęcam, jednak lubię też wyzwania i chcę sprawdzać się w nowych sytuacjach., nawet takich jak casino na prawdziwe pieniądze. Nigdy nawet nie byłam w kasynie, a zgodziłam się na taki zakład – nie wiem co strzeliło mi do głowy, ale klamka zapadła. Nie mogłam się wygłupić, bo jak już pisałam wcześniej nie toleruję porażek, musiałam udowodnić, że poker nie jest wcale grą elitarną, dla ludzi wybitnych. Koledzy pewnie chcieli mi pokazać, że gry karciane wymagają ogromnych umiejętności, bo zawsze śmiałam się z tego, że weekendy spędzają w casino na prawdziwe pieniądze i tracą je na beznadziejne gry. Zakład wszedł w życie u musiałam sobie poradzić w nowej roli. Zaczęłam od sprawdzania portali internetowych – istnieje wiele stron, na których ludzie piszą pomocne uwagi dotyczące gry w pokera. Przeczytałam bardzo wiele takich praktycznych rad i wiedziałam jak zachowywać się w poszczególnych sytuacjach, problemy zaczęły się kiedy zapoznawałam się z ogólnymi zasadami gry, nie chciałam prosić kolegów, żeby wyjaśnili mi reguły, bo wyszłoby, że już na wstępie mam z czymś problemy. Pomyślałam, że włączę sobie jakiś filmik na „Youtube” i dzięki temu lepiej zapamiętam ustawienia i reguły. Po części teoretycznej przeszłam do praktyki i znalazłem casino na prawdziwe pieniądze online, znalazłam tam pokój pokerowy i weszłam do gry. Na początku nie było łatwo, musiałam zastosować tu swoją wiedzę i ciągle przegrywałam, ale nie dałam za wygraną. Grałam codziennie i w końcu załapałam o co chodzi, tak jak się spodziewałam nie jest to bardzo trudna gra. Cieszyłam się, że bez niczyjej pomocy dałam radę nauczyć się poszczególnych etapów pokera. Byłam gotowa, żeby wyjść z chłopakami na ostateczną próbę do casino na prawdziwe pieniądze, spotkaliśmy się pod wybranym lokalem i ruszyliśmy do stołu pokerowego. Nie chciałam od razu ujawniać się ze swoją wiedzą i pozowałam na przestraszoną, ale gdy dostawałam kolejne karty, widać było, że jestem pewna siebie. Koledzy obserwowali mnie bacznie i jak mi później mówili, zastanawiali się czy naprawdę mam takie dobre karty. Okazało się, że ograłam wszystkich i zgarnęłam całą pulę – wygrałam zakład! Ale nie to się dla mnie liczyło, chodziło mi bardziej o udowodnienie samej sobie, że wszystko jest kwestią pracy i ćwiczeń. Wyzwania są podstawą rozwoju człowieka. A casino na prawdziwe pieniądze było dla mnie właśnie takim wyzwaniem.